Już w kwietniu Ryanair ma zamknąć swoją bazę na duńskim lotnisku Billund. Powodem relokacji boeingów 737 do innych baz jest nowo wprowadzony duński podatek od podróży lotniczych i rosnące koszty lotnisk. Danina wynosi niecałe 17 złotych, którą i tak płacą pasażerowie.
Jeśli doniesienia duńskich mediów się potwierdzą, to port lotniczy w Billund czeka drugie zamknięcie bazy przez irlandzkiego przewoźnika. Pierwszy raz Ryanair wycofał się z lotniska w pobliżu Legolandu w 2015 roku, a powodem relokacji samolotów do innych baz i likwidacji miejsc pracy dla pilotów i personelu pokładowego był spór ze związkiem zawodowym, który domagał się wzrostu wynagrodzeń i lepszych świadczeń socjalnych.
Budżetowy operator powrócił do Billund na jesieni 2021 roku, ulokowawszy w duńskim porcie dwa boeingi 737-800 i zaoferowawszy na początek osiem tras, co pozwoliło na zatrudnienie 60 osób, w tym pilotów, stewardów i inżynierów. Obecnie „tanie” linie rodem z Irlandii oferują loty na 24 trasach, z czego rejsy na 11 kierunkach mają status sezonowych.
Zamknięcie bazy nie będzie oznaczać wyjścia Ryanaira z duńskiego portu, gdyż operacje będą realizowane przez samoloty, które bazują w innych lotniskach. Relokacja dwóch boeingów oznaczać będzie jednak likwidację 60 miejsc pracy.
Decyzja irlandzkiego operatora podyktowana jest implementacją podatku od podróży lotniczych. Nowa danina wynosi 30 koron duńskich (niecałe 17 złotych). Działanie Ryanaira zgodne jest z agresywną polityką negocjacyjną przewoźnika, który każdy wzrost podatku traktuje jako zagrożenie dla niskokosztowego modelu biznesowego, choć prawda jest taka, że to pasażerowie ponoszą koszty wyższego podatku. Linie lotnicze nigdy nie finansują podatków z zysków, przerzucając koszty na klientów poprzez podniesienie cen biletów. W ostatnim czasie Ryanair – z tego samego powodu – zamknął bazy w
Atenach, Barcelonie-Gironie, Bordeaux, ograniczył podaż z Rzymu, i rozważa redukcję oferowania w Sarajewie (
w Bośni i Hercegowinie wraca podatek wylotowy).