Nowym prezesem konsorcjum Air France-KLM będzie Kanadyjczyk, Benjamin Smith. Udziałowcy w przeważającej większości zgodzili się na tę kandydaturę: „szukaliśmy kogoś z dużą wiedzą lotniczą” – tłumaczą przy tym. Ale kandydatura ta nie podoba się już związkom zawodowym, które mają żal, że nowy szef jest obcokrajowcem.
Benjamin Smith wcześniej zarządzał liniami Air Canada. Za jego kandydaturą na obecne stanowisko głosowali także mniejsi udziałowcy KLM – linie Delta i chińskie Easter Airlines. Każdy z tych przewoźników posiada pakiet akcji 8,8 proc.
Smith będzie pierwszym zagranicznym dyrektorem Air France w jej 85-letniej historii. I już na samym początku będzie musiał zmierzyć się z nieprzychylnie nastawionymi do niego związkowcami, którzy zareagowali oburzeniem na jego narodowość. – Fakt, że francusko-holenderskim holdingiem zarządza ktoś „z zewnątrz” uważamy za „niedorzeczność” – konkludują przy tym.
O tym, że jest to silna grupa, niech poświadczy okoliczność odejścia poprzedniego prezesa grupy, Jean-Marc Janaillaca, który podał się do dymisji, bo nie zdołał dojść do porozumienia ze związkowcami. Powielił przy tym los Alexandra de Juniaca, obecnie dyrektora generalnego IATA.
Związkowcy uważają, że kandydat na to stanowisko powinien bronić narodowych interesów Francji i w innych krajach, na przykład w USA, taka sytuacja byłaby nie do powtórzenia. Pogłoski o niebagatelnych zarobkach Smitha (3,3 mln euro rocznie) też zdają się nie pomagać w tej i tak napiętej sytuacji.
Niedawno pisaliśmy, że ponad 2200 pilotów KLM jest niezadowolonych z warunków pracy. Niewykluczone, że pierwszy strajk będzie miał miejsce w najbliższych dniach. Jak podaje dutchnews.nl, powodem do strajku miałyby być niesatysfakcjonujące warunki wynagrodzeń oraz presja w pracy.
Spornym punktem, który jak na razie jest nie do przeskoczenia dla obu stron, dotyczy proporcji między godzinami pracy a czasem wolnym.