Firma Skills została zmuszona do zwolnienia części pracowników. Powodem jest brak zamówień od głównego klienta spółki – Boeinga. Ten zaś musiał zawiesić produkcje 737 MAX, więc nie potrzebuje teraz elementów aerodynamicznych – donosi portal wnp.pl.
Dodatkowego smaczku całej sprawie nadaje fakt, że Skills Inc. zatrudnia głównie pracowników niepełnosprawnych. Stanowią oni 60 proc. załogi. Choć nie wiadomo dokładnie, ile osób straci miejsce zatrudnienia, to oddźwięk takiego ruchu nie pomoże Boeingowi w poprawie wizerunku nadszarpniętego przez kryzys związany z Maksami.
Skills produkuje elementy aerodynamiczne dla przemysłu lotniczego. Jest jedną z ponad pół tysiąca firm, które stanowią łańcuch dostaw dla Boeinga. Organizacja opisuje siebie jako biznes z misją społeczną, który stara się dać pracę jak największej liczbie osób z niepełnosprawnościami. W jej ofercie jest nie tylko zatrudnienie, ale i szkolenia z różnych zawodów dla osób niepełnosprawnych. Na firmowej stronie tej organizacji przekonuje ona, że środowisko pracy w Skills „integruje” zarówno osoby niepełnosprawne, jak i pełnosprawne. Uczy ich współpracy.
Decyzja Boeinga o wstrzymaniu produkcji Maxów w oczywisty sposób wpływa na podwykonawców. Już w grudniu spółka Spirit AeroSystems, która buduje kadłuby dla firmy, z siedzibą w Chicago, zapowiedziała, że zakończy dostawy przeznaczone dla Maksów.
Firma już zwolniła blisko 3 tysiące ludzi.
Richard Aboulafia, analityk branży lotniczej w Teal Group, zwraca uwagę, że mamy podwykonawców, podwykonawców podwykonawców i tak dalej. – Jeśli nie ma pracy, to jak zarobić? A jak nie ma zarobku, to jak płacić pracownikom? – pyta retorycznie Aboulafia. – Najbardziej niepokojący jest efekt lawiny, bo nikt nie wie, jak głęboko sięga ten łańcuch zależności jednych mniejszych producentów od drugich – dodaje ekspert.
To wszystko skłania Richarda Aboulafia do oczywistego stwierdzenia, że nie sposób powiedzieć czy po zakończeniu uziemienia Maksów i co za tym idzie wznowienia produkcji tych maszyn, będzie można wrócić do montowania z pełną mocną czy nie?
A przypomnijmy, że na miesiąc przed uziemieniem Maksów Boeing powiadomił o zaawansowanych staraniach mających na celu zwiększenie miesięcznej produkcji Maksów z 52 do 57 sztuk. To z kolei oznaczało inwestycje w ludzi czy sprzęt. Teraz zaś te wyłożone na rozwój pieniądze nie mają się szansy zwrócić. I nikt nie wie kiedy taką szansę otrzymają. To wróży poważne kłopoty.