Australijski Regional Express Holdings (REX) uziemił we wtorek swoją flotę dziewięciu boeingów 737-800. Tysiące pasażerów musiało szukać nowych możliwości lotów między głównymi lotniskami krajowymi. Zadłużenie regionalnego przewoźnika przekracza 300 mln dolarów - informuje "The West Australian".
Australia jeszcze dobrze nie ochłonęła po
upadku linii lotniczych Bonza, a kolejny przewoźnik zmaga się z olbrzymimi problemami.
REX miał ambicję konkurować z Qantas i Virgin Australia na krajowym rynku, ale skończyło się najgorzej jak tylko mogło.
Niecałe pięć tygodni po tym, jak REX ogłosił uruchomienie rejsów z Perth do Adelajdy zawieszono wszystkie połączenia regionalnego przewoźnika z największego miasta Australii Zachodniej do Brisbane, Canberry, Cairns, Hobart czy Sydney.
Rejsy do Adelajdy i Melbourne przejęły Virgin Australia, dzięki zawartej w pilnej potrzebie umowie "ratunkowej". Pasażerowie REX-a, planujący podróż w ciągu najbliższych godzin, poproszeni zostali o kontakt z centrum obsługi klienta, drugich pod względem wielkości linii lotniczych Australii, w celu dokonania zmiany w formularzu rezerwacji.
Prezes Virgin Atlantic Jane Hrdlicka zaapelowała także do pracowników REX-a, którzy stracili zatrudnienie, aby odwiedzili stronę internetową dowodzonego przez nią linii i aplikowali na wolne stanowiska. Nadzór nad finansami zagrożonego upadkiem regionalnego przewoźnika przejęli eksperci z Ernst & Young.
REX ma wrócić do korzeni i obsługiwać znów lokalne rynki. Oprócz uziemionych boeingów 737-800, które prawdopodobnie trafią do większych przewoźników, flota regionalnych linii lotniczych składa się z 57 turbośmigłowych maszyn Saab 340. To dzięki nim na transport do większych ośrodków mogą liczyć podróżni z takich miejsc jak Albury, Burnie, Cunnamulla, Dubbo, Esperance, Mount Isa, Narrandera, Quilpie, Toowoomba czy Wagga Wagga.